czwartek, 21 listopada 2013

Rozdział 3

Rozdział może być z błędami bo nie sprawdzony :/
Wybaczcie że tak późno ale miałam doła. No cóż nie jest miło gdy wszyscy zapominają o twoich urodzinach no ale cóż...... 
Następny Rozdział nie wiem kiedy będzie :) postaram się coś na święta wstawić :)
Pozdrawiam i dziękuję za komentarze :)
A jeszcze jedno nie patrzcie na daty bo one są kiedy zaczęłam pisać dany Rozdział a robie to na raty wiec sami rozumiecie

Rozdział 3

    Maja

Znalazłam ją. Od tylu lat na nią poluje. Dziwi mnie tylko jedno, ona poszła do szkoły. Też muszę tam iść. "Słodki Amoris". Dziwny pomysł na nazwę szkoły, no ale to nie mój interes.
Nazywam się Maja Black i mam 17 lat. Mój wygląd cóż, dość niska różowo włosa i czarno oka dziewczyna o dość specyficznym stylu ubierania. To jest mój styl pomieszany ze stylem wiktorianskim. Ubrała krótka czarną spódniczkę, fioletową bluzkę z marszczeniami na przodzie oraz długie, czarne kozaki na szpilce. Włosy spiełam w boczny, fantazyjny kok. Tak uszykowana wyszłam z domu który wynajmuje. Stoi on nie daleko jej zamku. "Jak to się mówi przyjaciół trzymaj blisko a wrogów jeszcze bliżej". To moje motto życiowe odkąd poznałam Alesse. To jedyna wampirzyca która mi umyka już od wielu lat. Tak zamyślona doszłam do szkoły "Słodki Amoris".
Po załatwieniu wszelkich formalności i Poznaniu słodkiego blondyna o złotych oczach ustałam na dziedzińcu szukając mojej komórki w swojej torbie. Wiatr zawiał w moją stronę i poczułam jej zapach. Spojrzałam w stronę bramy szkoły i ją ujrzałam. Stała tam, jak zwykle biła od niej wyższość. Ruszyłam w jej stronę, ale ona po chwili zniknęła, uciekła. Uśmiechnęła się pod nosem. Skierowałem wzrok na niebo i zaśmiałam się. Dziś piątek a weekend zapowiada się dość ciekawie.
W sobotę rano wyszłam na spacer do pobliskiego parku. Świeże powietrze zawsze mnie odprężało zupełnie jak kąpiel w mojej wielkie wannie.  W centrum parku stała duża fontanna podeszłam do niej usiadłam na murku i dotknęła palcami wody. Spojrzałam na swoje buty u zauważyłam przy nich jakiś zeszyt, podniosłam go i otworzyłam na pierwszej stronie. Pisało tam:

WŁASNOŚĆ LYSANDRA SHOTA. 
ZNALAZCE PROSZĘ O KONTAKT POD NUMER.
552863235. DZIEKUJE.

Chłopak musiał często gubić ten zeszyt skoro napisał taką notkę. Wyciągnęła telefon i wybrałam podany numer. Od czekałam chwile i ktoś odebrał telefon.
- Hallo - odezwał się głęboki, męski głos.
- Witam Nazywam się Maja ja znalazłam zeszyt... -  Nie zdążyłam nic dodać, kiedy chłopak mi przerwał.
- O znalazłaś go, Boże dzięki szukałem go cały dzień. -  zaśmiałam się.
- możesz go odebrać w parku koło fontanny będę czekać.  - Powiedziałam.
- Dobrze zaraz będę. - Nie zdążyłam nic powiedzieć więcej, bo chłopak się rozłaczył. Westchnęła z uśmiechem na ustach. Czekałam około 20 minut gdy zobaczyłam chłopaka w stroju wiktorianskim o białych włosach z czarnymi końcówkami. Był bardzo przystojny. Chłopak wyciągnął z kieszeni telefon i zaczął gdzieś dzwonić o dziwo rozdzwonił się moja komórka. Odebrała.
- Hallo
- Witaj, gdzie jesteś? - Spytał.
- Odwróć się. Mam różowe włosy. -  Odwrócił się i rozłączył. Podszedł do mnie.
- Witaj, jestem Lysander -  Powiedział.
- Witaj, Maja. -  Uścisneliśmy sobie dłonie.
- To chyba twoje? - Spytałam on pokiwał głową i odebrał swoją własność.  Zaczęliśmy rozmawiać, poczym poszliśmy na spacer. Resztę dnia spędziłam z nowo poznanym chłopakiem. Przy nim się rozluźniłam, zapomniałam o moich problemach, oraz o tym jakie jest moje zadanie. Do czasu aż  biało włosy powiedział.
- W sumie to mam jednego prawdziwego przyjaciela, no ale on od tygodnia dziwnie się zachowuje. - Dziwnie to znaczy?
- Wiesz to zawsze był przebojowy chłopak. Taki typ buntownika.  Ale od tygodnia zachowuje się dziwnie. Jak by się czegoś lub kogoś bał.
- Może ma jakieś problemy w domu. -  Powiedziałam i Uśmiechnęłam się do niego, ale w myślach już wiedziałam, że przyjaciel Lysandra stał się kolejną ofiarą Allesy.....

piątek, 1 listopada 2013

Rozdział 2

Maja nie jest wampirem jest kimś innym. O niej i o Lysandrze napisze w 3 rozdziale. :)
Wiadomość dla tych, co czytają klawiatura nie gryzie a wena umiera bez komentarzy. 
Naćpana żelkami Dziękuję za komentarz i ten rozdział jest z dedykacją dla ciebie ^^

Rozdział 2

"Karmiciel"

Siedzę w fotelu z książką w jednej ręce i kieliszkiem czerwonego wina w drugiej. W kominku na przeciwko mnie trzaskał ogień. W takiej atmosferze oczekiwałam na mojego gościa.  Mimo, że zaprzeczał wiem, że przyjedzie. Zawsze przychodzą.  Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Uśmiechnęłam się, odłożyłam wino i książkę. Podeszłam do drzwi, poprawilam włosy i otworzyłam je. Kastiel stał lekko zdezorientowany.  Zaprosiłam go do środka. 
- Przyszedłeś. - Powiedziałam.
- Tak, ale nie wiem czemu. - Odpowiedział.  Zaśmiałam się.  Wampiry mają to do siebie, że dostają to, co chcą ludzie nawet nie wiedzą, kiedy, jak i gdzie a zostali złapani w sieć wampira. 
Wpuściłam Kastiela do swojego domu.  Zaprowadziłam do pokoju dziennego i kazałam usiąść na kanapie, która stała na przeciwko kominka.
- Jesteś głodny? -Spytałam. Chłopak pokręcił przecząco głową, więc nalałam w kieliszek wina i podałam chłopakowi,  by się odprężył. Czerwonowłosy wypił napój jednym łykiem, poczym skrzywił się nie znacznie.  Te wino ma ponad sto lat i jest strasznie mocne. W tej chwili, gdy na niego patrze czuje....... sama nie wiem co. To takie dziwne.  Chłopak siedział przedemną jak taka sierotka. Nie wiedząc?  co zrobic, dlaczego się tu znalazł.  Widziałam w jego oczach odrobinę strachu.  Ludzie mają instynkt przetrwania i wiedzą, że im zagrażam, ale nie wiedzą dlaczego tak jest.  W końcu, co może im zrobić drobna dziewczynka? Odpowiedz jest prosta, ale im nie znana. Jeśli ta dziewczynka jest wampirem, może zrobić im dużą krzywde.
Podeszłam do Kastiela, usiadłam mu na kolanach.
- Co ty robisz!- Krzyknął i próbował mnie zepchnąć z kolan nie udało mu się to. Przybliżyłam głowę do jego ucha i szepnęła.
- Jem kolacje. - Wbiłam kły w jego szyję. Chłopak jeszcze przez pięć sekund próbował się wyrwać, lecz gdy mój jad zaczął krążyć w jego krwi znieruchomiał. Zdziwiłam sie. Zazwyczaj moje ofiary same do mnie lgneły, gdy tylko poczuły jad we krwi. Jad wampirów zawiera endorfine.  Powoduje uczucie eufori. Odezwała się od chłopaka.  Zemdlał.  Podniosłam go i zniosłam do mojej sypialni. Ułożyłam na moim łóżku, przykryłam kołdrą i wyszłam.  Jego reakcja była dla mnie zaskakująca.  On odczuwał ból, a tak nie powinno być. Zemdlał. Wzięłam  go na ręce  i zniosłam do swojej sypialni, położyłam na łóżku i przykryłam kołdrą. Pogłaskała go po głowie i  wyszła z pokoju.  Nie wiedziała, co ma robić. Usiadła przed kominkiem. Wzieła wino do ręki i się go napiła. Po pewnym czasie rozmyślania przerwał jej krzyk z góry. Wstała i poszła do swojego pokoju. 
Kastiel rzucał się na łóżku. Śnił mu się koszmar. Podeszłam i nim potrzasnełam. Obudził się gwałtownie, spojrzał w moje oczy, zerwał się z łóżka i uciekł z domu.  Nie ścigałam go, nie mam po co. Nawet jak komuś coś powie to nikt mu nie uwierzy.
Na drugi dzień w szkole czerwono włosego nie było. Podejrzewam że dochodzi do sobie po tym jak się nim posiliłam. Dziś poznałam kilka osób.  Iris, Melanie, Violette, Kim, Rozali, oraz Lysandra i jego brata Leo. Leo chodził do tej szkoły kilka lat temu teraz ma swój sklep z ubraniami oraz jest chłopakiem Roz.
Kastiel nie przychodził do szkoły przez następne kilka dni. Pojawił się dopiero w ostatni dzień tygodnia.  Obserwowałam go przez pół dnia. Miał cienie pod oczami od nie wyspania do tego był blady jak ściana. Gdy lekcje się skończyły podeszłam do niego i obiełam go w pasie. Cały zesztywniał, spojrzałam w jego oczy, był przerażony.
- Kastielku kochanie, unikasz mnie dziś i nie było Cię ostatnio w szkole.  - chłopak zamknął oczy i przełknął ślinę.
- Zostaw mnie - Szepnął i zacisnąć ręce w pięść. Założyłam ręce na jego szyi i przybliżył usta do jego ucha.
- Nie zamierzam. Jesteś mój. Widzimy się dziś wieczorem, zostajesz u mnie na noc. - Szepnęła. Chłopak zatrząsł się ze strachu.
- Nie przyjdę. - Powiedział. Zaśmiał się.
- Przyjdziesz. - Powiedziałam i odeszłam. Ustałam przed bramą szkoły, zawiał wiatr i poczułam ten zapach. Znalazła mnie.